13 grudnia 2013

Powrót


Pierwsza porażka za mną...

mam już prawie miesiąc przerwy od treningu. Zaczęło się od przeciążenia łydek. Winowajca:
Nie wiem właściwie czemu. Za dużo powtórzeń na początek? Za mało rozciągania? Może powinnam podpierać się lekko drugą nogą? Hm... pewnie wszystko to po trochu. Przez 6 dni, 6 DNI! nie mogłam ruszać nogami bez silnego bólu w łydkach. Masakra, w życiu nie przypuszczałabym, że tak lekko wyglądające ćwiczenie może mnie położyć na prawie tydzień. 
Dochodziłam do siebie, ale w między czasie pojawiły się kolejne komplikacje, tym razem w pracy.

Przez kilka niezależnych od siebie zdarzeń stało się tak, że musiałam zajmować się jednocześnie dwoma stanowiskami i częściowo trzecim. Zmęczenie psychiczne, fizyczne i stres sprawiły, że po powrocie do domu hantle były ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę.
Teraz wszystko wraca do normy. Na dziś mam zaplanowany trening A.
Będzie mi trochę łatwiej niż na początku, bo zdecydowałam się na dodatkowe hantle.
Okropnie się wkurzałam, kiedy w trakcie obwodu musiałam robić przerwy na zmianę obciążenia. Zaczęłam szukać dodatkowych gryfów do dokupienia. Okazało się, że jeden gryf kosztuje ok. 30 zł. Prosty rachunek - 60 zł za dwa... sporo, jak za same gryfy. Wstrzymałam się z zakupem.
W zeszłym tygodniu kupowałam kurtkę w sklepie sportowym online i z ciekawości weszłam w dział sprzęt siłowy. Znalazłam zestaw hantli 21 kg za 96,- zł (plus rękawiczki treningowe gratis; ), po przecenie prawie o 50%. Wzięłam bez zastanowienia. Są już u mnie i czekają na pierwszy trening.

Jest jedna ważna rzecz, o której zapomniałam przy pierwszym podejściu - śledzenie postępów.
Więcej na ten temat niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz