20 października 2013

Brokuła doświadczalna

Brokuł, królik czy szczur... w każdym razie doświadczalny.
Postanowiłam nim zostać.


O co chodzi? O odchudzanie.

Tak, tak, to będzie kolejny blog o odchudzaniu, chociaż mam nadzieję, że trochę inny.
Z resztą właśnie przeglądanie owych blogów zachęciło mnie do stworzenia własnego.

Może zacznę od początku.
Nie jestem osobą otyłą, nie mam nawet nadwagi (54 kg przy wzroście 162 cm), ale mój przypadek idealnie pokazuje, że BMI nie jest żadnym wyznacznikiem zdrowej wagi. Mam całkiem sporo nadprogramowego tłuszczyku, który prawie w 100% ulokował się w biodrach, udach i łydkach. Masakra. Za to, jak nie trudno się domyślić, nie mogę pochwalić się dużą ilością tkanki mięśniowej. Jestem po prostu mięczakiem. Coś jak skinny fat. Tylko że bez skinny. Cóż... po prostu samo fat... ;)

Jak walczyłam z tłuszczem do tej pory?

Często, ale na krótko. Zabieram się za coś, ale nie jestem w stanie wytrwać. Domyślam się, że to nie tylko mój problem.
Najdłużej udało mi się ćwiczyć Tae-bo (kilka lat temu, przez ok. miesiąc), ale efektami się nie pochwalę, gdyż nawet ich nie kontrolowałam.
Drugi przypadek był nie tak dawno, bo niecały rok temu z programem Jillian Michaels - 30 Day Shred. Wykonany cały w miesiąc. Efekt - po 2 cm mniej w problematycznych miejscach. Czyli wszystko pięknie, ale... mimo sukcesu motywacja odeszła wraz z zakończeniem programu. Było jeszcze wiele prób z innymi programami, ale wszystkie przerywałam po tygodniu, dwóch. Aż do tej pory.

Jak będę walczyć teraz?
Ciężarami!
I cóż tu odkrywczego? Nic w zasadzie. Ale wracając do przeglądania blogów o odchudzaniu - nie znalazłam żadnego, w którym metodą byłyby ćwiczenia siłowe. Może słabo szukałam? (Jeśli ktoś coś widział proszę o info;) O samych ćwiczeniach z ciężarami, owszem, są blogi. Temat treningów jest często poruszany i sporo dziewczyn go wykonuję, ale zawsze są to osoby szczupłe, które za cel biorą ukształtowanie sylwetki, a nie spalanie tłuszczu w większej ilości.
Postanowiłam więc zostać królikiem doświadczalnym. Sprawdzić czy się da, czy będą jakieś efekty.

Dlaczego?
Hm, po pierwsze nie lubię cardio, jestem nim już bardzo znudzona. Po drugie naczytałam się wystarczająco dużo o tym, że efekty jakie osiągnę wykonując TYLKO cardio mogą okazać się negatywne nie tylko dla mojej figury, ale także dla zdrowia (odsyłam do tematu na sfd - w dużym skrócie). Oraz co za tym idzie, po trzecie - nie chcę był chudym "flakiem". No i jeszcze po czwarte - po ćwiczeniach siłowych odczuwam dużo większą satysfakcje, niż po jakichkolwiek innych. Nie myślę w trakcie wykonywania "ile jeszcze do końca", jestem skupiona. Wpłynie to na motywację, bo nie będę musiała się zmuszać tak, jak do nielubianego, nudnego cardio.
Jedynym chyba miejscem w polskim internecie dla dziewczyn odchudzających się poprzez trening siłowy jest SFD Ladies. Polecam wszystkim, którzy nie znają tego forum. Sama będę pewnie korzystać z programów polecanych przez lejdis.

Dodatkową motywacją dla mnie jest oczywiście sam blog. Nawet gdyby nikt miał go nie czytać i tak wiem że jest - widoczny i dostępny. Więc nie mogę sobie odpuścić;)


To wszystko co chciałam przekazać w tym wstępnym poście.
Sam trening zaczynam w poniedziałek za tydzień, tj. 28.10.
Do tej pory muszę wszystko zaplanować. Będę pisać o moim odżywianiu i planie treningowym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz